środa, 24 października 2012

Lodowe kolczyki i totalna demolka

W domciu totalne przemeblowanie. Kocham takie akcje. Ostatnio przytargałam sobie drukarkę koło łóżka, a mama dzisiaj w nocy dostała ataku serca jak zaczęło się coś drukować o w pół do drugiej :P Więc teraz nastąpiła zemsta. Pokój przekręcony o 180 stopni. Bo się po staremu już znudziło.

Skończyła mi się żyłka. Muszę poczekać do jutra, bo u mnie w wędkarskim takiej nie ma. Ja kupuję 0,08. Moja żyłkowa przygoda zaczęła się od 0,14 i jak patrzyłam na nią to mi się wydawała taka cieniuteńka, tej co teraz używam prawie nie widać.

Żeby dokończyć te kolczyki musiałam szukać końcówek żyłki, ale jakoś się udało.



Możliwe, że niedługo mama mi kupi nowy komputer. Toż był by raj. Koniec męczarni z tym złomkiem. Już się nie mogę doczekać.

Przypominam o zdjęciach paczek wymiankowych. 

4 komentarze:

  1. cudne, mi się kojarzą trochę z indiańskimi chodź kolory nie takie:) za to moj ulubiony niebieski:)

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczne:):) kojarzą mi się z wachlarzykami:):) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudeńka te kolczyki i na pewno pracochłonne....

    OdpowiedzUsuń
  4. Siódemka to zdecydowanie moja szczęśliwa liczba - zapraszam do Candy, może jak złapałaś siódemki to i tu szczęście dopisze ? :)
    Przejrzałam Twojego bloga i muszę Ci powiedzieć, że tworzysz bardzo ładną biżuterię, a te kolczyki są po prostu prześliczne :)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, one wiele dla mnie znaczą :)