No niestety, zaczął się nowy rok szkolny. A do wakacji zostało 292 dni. Dzisiejszy dzień był zwiastunem męczarni, która na szczęście mnie już nie dotyczy. Ale na rozpoczęciu byłam. Dzieciaki do szkoły pomaszerowały chętnie, bo te wakacje były najgorsze w naszym życiu i bardzo dobrze, że się już skończyły.
A mieliśmy tyle planów. Los zaśmiał nam się prosto w twarz, drąc na kawałki nadzieje, i kpiąc z nas, rany na sercach polewał słonymi łzami. Oby tak tragiczne wakacje już nigdy się nie powtórzyły.
Trzeba żyć i spróbować połatać chorą sytuację życiową.
No, troszkę na smęciłam, więc odrobinkę podkoloruję atmosferę soczyście żółtymi kolczykami z odrobiną wspomnienia o nieznośnej trawie, którą w tym roku trzeba było kosić co tydzień.
A mieliśmy tyle planów. Los zaśmiał nam się prosto w twarz, drąc na kawałki nadzieje, i kpiąc z nas, rany na sercach polewał słonymi łzami. Oby tak tragiczne wakacje już nigdy się nie powtórzyły.
Trzeba żyć i spróbować połatać chorą sytuację życiową.
No, troszkę na smęciłam, więc odrobinkę podkoloruję atmosferę soczyście żółtymi kolczykami z odrobiną wspomnienia o nieznośnej trawie, którą w tym roku trzeba było kosić co tydzień.
Ale... cytrynowo! Wakacyjny klimat utrzymujesz! ;)
OdpowiedzUsuńPzdr, Makola!
śłiczne są :)
OdpowiedzUsuńCzesc mam rosbe napisałabys mi jk robisz te wspaniałe kolczyki i ta torebeczkę./// Będę wdzieczna bardzo
OdpowiedzUsuńTo moj e-mail;
sniezynka1111@wp.pl