W niedziele były Dożynki w Kałuszynie. Zostaliśmy wyrwani z łóżek porannym alarmem i uprowadzeni przez dziadka do Kałuszyna. Było całkiem fajnie. Dzieciaki latały w ludowych strojach. Ludowe piosenki. A nasz Grzesio męczył o wejście do dmuchanej bańki. Wymęczył swoje
Poniżej sesja i filmiki. Możecie zobaczyć jak się (s)toczył :P
Było parę stoisk. Między innymi to z glinianymi garnkami.
Było też stoisko z "biżuterią naturalną", niestety nie zauważyłam w niej nic naturalnego.
A sprzedawca był tak miły , że niech go gęś kopnie.
Kościół niestety okazał się zamknięty. A szkoda, bo w środku jest ślicznie.
Owieczki :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, one wiele dla mnie znaczą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, one wiele dla mnie znaczą :)