czwartek, 30 sierpnia 2012

1000 i 1 sposobów na wykończenie matki

Specjalistką w doprowadzaniu mamy do zawału i nerwicy jest zdecydowanie moja siostra. Kilka sposobów wypróbowała już w praktyce. Od najmłodszych lat dbała by mama miała się o co martwić. Zaczęła w wieku sześciu tygodni zapaleniem opon Mózgowo-rdzeniowych i miesięcznym pobytem w szpitalu. Poparzenie i złamanie nogi to jeszcze nic. Teraz jest już starsza więc próbuje nowych, bardziej wyrafinowanych metod. Podam wam przepis na trutkę jogurtową. Bierzemy jogurt naturalny, wsypując do niego całe opakowanie czosnku granulowanego i szczyptę soli, mieszamy i podajemy mamusi do obiadku. A że mama nie chciała zrobić Eli przykrości, zjadła, tylko ona się odważyła. Co przypłaciła nieziemskimi boleściami, dusznościami i ogólnie prawie nam zeszła. Następnym sposobem jest metoda na "wynik". Idziemy na rutynowe badanie krwi i staramy się aby komputer badający krew oszalał. Potem już tylko mama odbiera wyniki i fik, zawał na miejscu. Niemniej jak by się człowiek nie starał, nie jest w stanie dorównać pomysłowości mojej siostry. Ona ma prawa autorskie do większości durnych pomysłów psujących zdrowie i nerwy W końcu kto zjeżdżając na zamku dmuchanym dla trzylatków jest w stanie odbić sobie płuco ? Bo nasza Elunia to tak zwana 1 na 1000, to tak jak w ulotkach leków, że jeśli jednej osobie na tysiąc ma się coś stać to będzie to ona.


Zakładka

Na potrzeby nowej sagi zmajstrowałam sobie nową zakładkę do książki. Taka prościutka, ale mi się podoba. Saga też całkiem nieźle się zapowiada. Przeczytałam już pierwszy tom, drugi leży i czeka aż skończę kolczyki.
Pełna magii i tajemnic, przejmująca saga o losach porzuconej małej Hansine.

Przygarnięta przez samotną Gurine, wyrasta na piękną i mądrą dziewczynę. Życie w dziewiętnastowiecznej Norwegii nie przypomina jednak sielanki. Obdarzona niezwykłymi zdolnościami Hansine musi zmagać się z przeciwnościami losu, brakiem akceptacji i z niezrozumiałym okrucieństwem otoczenia. A przez życie prowadzi ją niezwykły wisiorek, serduszko z czerwonym kamieniem. Barwna i fascynująca opowieść o wielkiej miłości, tęsknocie i cierpieniu naznaczonej przez los dziewczyny, o trudnych wyborach i spełnianiu marzeń. Czy tajemniczy klejnot i opiekujące się Hansine dobre duchy doprowadzą ją do ukrytej szczęśliwej krainy? Czy znajdzie tam wreszcie spokój i zdobędzie ukochanego mężczyznę?


Mini torebeczka

Zauważyłam, że większość moich postów jest napisana o nieprzyzwoicie późnej porze. Lubie sobie usiąść do bloga kiedy wszyscy już śpią, nikt mi nie patrzy przez ramię i nie zalega mi na plecach patrząc co ja tam piszę. Ostatnio zmieniliśmy miejsce spania. Mieszkamy w piętrowym domu, my na górze, dziadek na dole. Na wakacje "przeprowadziliśmy" się na dół. A po tej stronie podwórka jest taka wiejska atmosfera. I "tworzy" się szybciej. 
Ta torebeczka powstała w półgodziny i dopiero po skończeniu ze zdziwieniem zauważyłam, że jest o połowę mniejsza od normalnej. Nawet wiem dlaczego. Przez pomyłkę wzięłam 2,5 mm Toho, zamiast 3,2 mm. W koralikach wieczorem nie widać aż takiej różnicy rozmiarów, ale w całości okazała się ona spora.
I tak oto wyszło takie maleństwo.    

środa, 29 sierpnia 2012

Zapowiedziana rybka

Tak jak zapowiedziałam, powstała krosienkowa rybka, a w zasadzie jej ości.
Pewnie jakiś kotek się do niej dorwał.
 Jak cykałam jej fotki to sobie przypomniałam, że mama kupiła mi pod choinkę bransoletkę z charmsami, w tym taką z ośćmi ryby. To moja ulubiona zawieszka, więc jest już trochę przytarta.
 Tak się prezentuje z bransoletką. Bransoletka jest w kolorach galowych, więc pasuje na rozpoczęcie roku szkolnego.
Jeszcze się pochwalę, że Kitty wstępnie zgodziła się na wymiankę. Już nie mogę się doczekać, bo szyje ona bajeczne torby. Ja upatrzyłam sobie dwie, chociaż wszystkie są śliczne, te najbardziej mi się podobają.

Dwie krosienkowe

Dwie odpicowane krosienkowe bransoletki.
Ten wzór został oficjalnie określony jako sowi, ale równie dobrze mogą być to jakieś pokemony :)

Ta z serduchami jest moją ulubienicą.


Kolejna już się plecie, tym razem z ośćmi rybki.
Został już tylko kawałeczek. 
Niestety wakacji też już odrobinka. 
No ale za rok już będą następne.

Maraton

Czuję się jakbym przebiegła maraton, nogi mi odpadają, a oczy same zamykają. Dzisiaj dwie godziny czekałyśmy na pod Wileńskim na autobus. Nie przyjechał. No i lipa. A miałyśmy pojechać na Marywilską, kupić parę ciuszków i torbę dla mnie. Miałam sobie sama uszyć, ale ta do której nie mam cierpliwości, żeby ją dokończyć będzie w końcu za mała i powędruje do siostry. Znalazłam sobie coś w tym stylu na allego
Są śliczne właśnie czegoś takiego szukam, ale te są za małe. Mi się musi do torebki zmieścić segregator A4 i parę innych rzeczy. Znacie może kogoś kto umie taką uszyć ?

Co do wyprawy, to nie wróciłyśmy z pustymi rękoma. Nasze zdobycze aktualnie się piorą, a po wyschnięciu będzie sesja zdjęciowa.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Księga zaklęć

A oto najpotężniejsza księga we wszechświecie, pełna dziwów i czarodziejskich zaklęć ...
Tak na serio to raczej na razie nie znajdziecie w niej jak zamienić kogoś w żabę, ale kto wie jakie będą jej dalsze losy ? Kto chce się zabawić w czarownicę ?
Eco skóra + lniany sznureczek + kłódka z kluczykiem + karabińczyk

W poprzedniej sprawie błoga cisza, oby nie taka przed burzą, bo jak na razie mam dość chamskich osób i tłumaczenia, że nie jestem wielbłądem.
A dzisiaj moja mama zauważyła, że wszyscy znajomi koniecznie chcą mnie wysłać na studia zaoczne.
No ale dlaczego ja mam iść zaocznie, kiedy dostałam się na dzienne na swoim wymarzonym kierunku ?
Jak dobrze pójdzie to jeszcze stypendium dostanę, a nauka będzie przyjemnością.
Bo będę robiła tam to co mi pasuje, co lubię i z czym wiąże swoje plany na przyszłość.
A bieganie do roboty i kucie po nocach metodą 3xZ "Zakuć, zdać, zapomnieć" jest dla mnie nonsensem.
Idę na studia nie po to by mieć papierek, tylko by przygotować się jak najlepiej do swojej kariery zawodowej, na którą całe szczęście mam jeszcze trochę czasu.


sobota, 25 sierpnia 2012

Głupszym się ustępuje.

Postanowiłam, że nie będę się szarpała o kawałek zardzewiałej szpulki z nawiniętą wełną.
Galeria odpisała, że nie podawała żadnych moich danych oskarżycielce. Więc kłamała. Ale wyzywa mnie, pisze że nie rozumiem prawa i takie tam bla bla bla. Znalazła się wielce rozumna.
Usunęłam te kolczyki z galerii, pomyślałam, że nie warto robić smrodu o 10 zł, niech stracę.
Ona mi tu wyciąga, że nie znam rynku, a moja cena obraża jej "markę". Kurde. Ja swoje wyceniłam na tyle, podkreślam SWOJE. Taka szpulka kosztuje grosze, a kawałek włóczki można wypruć ze swetra.

Zrobiłam inne, na szpulce, ale tym razem zupełnie nie podobne, żeby nie mogła się przyczepić.
Nie powinnam się w ogóle tym przejmować, ale denerwuje mnie takie coś. Mam nadzieję, że teraz się odczepi i zajmie swoim życiem.

Teraz straszy mnie sądem...

Galeria oficjalnie zezwoliła na publikowanie przeze mnie kolczyków o tym wzorze, o który pisałam w poprzedniej notce. Ale "oskarżycielka" się nie poddaje. Teraz straszy mnie sądem.

Według niej ten wzór
"stanowi bez wątpienia 100% kopię mojego utworu, stanowiącego własność użytwkową firmy * [...]
W związku z tym przed złożeniem zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa (Galeria udostępniła nam wszystkie wymagane dane) proszę o usunięcie w trybie natychmiastowym przedmiotu z galerii. W przeciwnym wypadku firma * wraz z reprezentującą mnie Kancelarią Prawną wystąpi na drogę sądową w celu odszkodowania oraz naprawienia wynikłej stąd szkody. " 

Tylko intryguje mnie jeden fakt. Skoro Galeria powiadomiła mnie o 18:54, że
"Z naszej strony na obecna chwile nie widzimy przeszkód, aby wystawiała
Pani produkty o tym wzorze na Artillo.
Przesłaliśmy nasze stanowisko osobie zgłaszającej uwagi."

To pisząc do mnie "ta pani" o 19:22 już wiedziała, że mam zgodę.
 A więc w jakim celu galeria miała by jej udostępniać moje dane ???

Napisałam do Galerii o tym fakcie, teraz czekam na ich odpowiedź.
Ciekawe co będzie.

*wycięłam z cytatu nazwę "firmy" oskarżycielki

czwartek, 23 sierpnia 2012

Łatwo jest oskarżać...

Kiedy człowiek przypisuje sobie całą chwałę za wzór, ogólnodostępny dostępny w internecie, a przy okazji oskarża innych użytkujących o plagiat, nie sposób brać go na poważnie. Ale jednak takie podejście może zdenerwować i popsuć humor. No bo chyba nikt nie lubi być bezpodstawnie oskarżany.
A o co mi chodzi ?
Otóż o te oto kolczyki:

Zrobiłam. A dzisiaj dostałam e-mail, że jakaś osoba(nie wymienię nazwy, bo po co robić chamstwu reklamę) co robi podobne (ale w gruncie rzeczy inne - jej są z rzemieni, linek, a moje z włóczki) napisała do administracji, że "plagiatuję".

Ale pokażę Wam coś ciekawego:
To kolczyki  weggart  



A tutaj znajdziecie nawet cały tutorial jak takowe wykonać http://www.evilmadscientist.com/2012/bobbin-earrings/

Zresztą co tu się dużo rozpisywać, wystarczy wpisać w google.pl "bobbin earrings".
Wyskakuje tego cała masa i nikt nie rości sobie do tego wzoru praw autorskich, a na jednej stronie jest nawet wzmianka, że autorka zezwala na "własną produkcję" kolczyków takich jak jej.

Uważam, że ten donos na mnie był zwykłym pozbywaniem się konkurencji. Co wy na to ?

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Wyjęte z szuflady

Kolejne zapominajki, możliwe ze niektóre już pokazywałam, ale zrobiłam nowe zdjęcia i prezentuje.