Zmęczyłam się tymi świętami. W zasadzie to miałam ich dość nim jeszcze się zaczęły. Ale jakoś udało mi się przetrwać.
Musiałam dzisiaj latać z grabiami i otrząchiwać śnieg z drzew i tuj. Jak się można było spodziewać większość tego śniegu wylądowała u mnie za kołnierzem. Brat urządził sobie w najlepsze polowanie na rękawice. A musiał na nie polować, bo mamy kochanego Karmelka, który latał z nimi w mordzie po największych zaspach. Ileż oni mają energii. Wróciłam do domu z mokrzusieńką kurtką i bałwanem w kapturze. No ale czego innego się spodziewać w Lany Poniedziałek i Prima Aprilis w jednym?
Aktualnie uczę się pilnie do egzaminu, więc nic bardziej twórczego nie ma szansy powstać, ale za to produkcja bransoletek trwa w najlepsze. Tym razem powstały trzy w orzeźwiających kolorkach ze złotymi elementami. Żółte bransoletki powstały z żółtego jadeitu, a pomarańczowa ze szklanych powlekanych koralików.
Ja tak samo zmęczyłam się świętami. Nie przepadam chyba za czymś takim. A bransoletki cudne - takie wiosenne! :)
OdpowiedzUsuńMimo zimy u Ciebie wiosna....piękne kolory bransoletek:)
OdpowiedzUsuńcudne sa pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńPiękne:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminach:)
Jakie ładne. : ) Lubię pomarańcz. ; )
OdpowiedzUsuń