czwartek, 18 sierpnia 2011

Pożegnałam Pixie :(

Tak więc pożegnałyśmy się z Pixie, nie była to zbyt udana współpraca.
Złota rączka od maszyn stwierdził, że nie warto mu się z nią bawić,
podobno wszystko w środku jej się połamało i dalej nie pociągnie.
Na szczęście zachowałam paragon :)

Niedługo powitam za to Victorię i mam nadzieję, że to naprawdę będzie oznaczać zwycięstwo.
To maszyna mojej babci, więc potrzebuje chwili do rekonwalescencji.
Teraz się wygrzewa w cieplutkim warsztacie, a po masażu i wymianie starych śrub, rozpocznie się zabawa.

Jak na razie dalej działam ręcznie.

Dziś powstał kropkowany kotek.
Wyleguje się na słonecznym balkonie :)


Ale z upału i jemu się dzieją siódme światy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, one wiele dla mnie znaczą :)