czwartek, 31 stycznia 2013

Trzyma się mnie pech ...

Dostałam wczoraj paczkę z komputerem i wiecie co ? Szlag mnie trafił. Co z tego, że przyszedł wcześniej, jak karta graficzna jest spalona. Teraz trzeba wymieniać, czekać. A już myślałam, że sobie wreszcie pogram. Pech, co nie ? 

Miałam za to troszkę czasu i obcykałam kolczyki, które już ze dwa tygodnie leżały w szufladzie.
Takie absorbujące niewiele czasu, a jednak jakoś tak urocze.

Trzymajcie kciuki, za moją wygraną w komputerowej wojnie :)

wtorek, 29 stycznia 2013

Czekam na nowe cacko ;)

Jak się zapewne stali czytelnicy domyślają, chodzi o komputer. Nareszcie, co ? Koniec zdezelowanej grafiki, braku klawiszy, ciągłym wywalaniu systemu i ogólnie myślę, że będzie super.
Czekam, aż mi go poczta dostarczy. Swoją drogą, ciekawe jak ja go wniosę po schodach. Trzydzieści kilogramów, to wcale nie tak mało. Aż trzydzieści, bo to skrzynka, monitor i drukarko-skaner. Trzy w jednym. Moje nowe cacko, będzie miało taką kartę graficzną, że wszystkie, moje wytęsknione gry będą śmigać. Nawet odmóżdżająca, kultowa już gra, którą zwą The Sims 3 ;P 
Na starym kompie grałam w to bez umiaru, a teraz wyszło tyle części, że już się nie mogę doczekać. I wiem, że stara jestem (13 lutego skończę dwadzieścia lat), a w dziecinne gry gram, oj tam, oj tam.

No, to się pochwaliłam. Na szczegółową relację, czekajcie do piątku, bo wtedy powinnam już go mieć.

Tak z innej bańki, to dostałam ostatnio zamówienie na sekretnik dla dziewczynki-czarodziejki. Miał być różowy, czyli pierwszy taki w mojej "karierze". 
Z wyzwaniem tym poradziłam sobie tak:




Moja siostra już piszczała, że też chce taki, ale czekam na akceptację mamy małej czarodziejki.
Zobaczymy czy taka księga czarów, się spodoba.

niedziela, 20 stycznia 2013

Powrót Cleopatry

Kolczyki skończone. Długo leżały, czekając na ukończenie, głównie przez awarię igły. Dzisiaj nareszcie nadszedł dla nich wielki dzień. Efekt końcowy bardzo mi się podoba' chociaż po ich dokończeniu wpadło mi do głowy kilka poprawek, które dodały by im uroku, ale to już w następnych, bo nie miałabym serca ich pruć.

Zakończone są drobnymi kamieniami Noc Kairu.
Wykorzystałam w nich kolejne z moich świeżo nabytych bigli, w kolorze złotym.
Kolczyki nie są wcale takie ciężkie a jakie wyglądają.
A niżej zdjęcie mojego nowego ekspozytora...
Mhm, to znaczy kolczyków na nim :)
Tak swoją drogą to ciąży nade mną jakaś klątwa. Wszelaki sprzęt elektroniczny odmawia posłuszeństwa, zepsuły się dwa laptopy i to w ciągu dwóch dni. Dobrze, że dostałam pod choinkę mój ukochany tablecik. Nawet pojazdy transportu miejskiego odjeżdżają gdy tylko dotykam tego "pstryczka" do otwierania drzwi. FATUM ?

Chociaż, na brak weny "twórczej" nie narzekam. W tej chwili powstaje bransoletka, jakiej jeszcze nie było na tym blogu. 

piątek, 18 stycznia 2013

Pip, pip... Dostawa półfabrykatów.

Przybyła do mnie dziś wytęskniona paczuszka z półfabrykatami. Zajechała z kurierem pod sam dom. Zaraz wszystko wylądowało na stole w salonie. I podziwiałyśmy z mama zawartość. Skarbów, a skarbów. Najważniejszym elementem są oczywiście igły do koralików, dwie, cieniuteńkie jak włos, dłuższe od poprzednich, ale co dziwne łatwiej mi było przewlec przez nie żyłkę, chociaż są cieńsze. Co jeszcze ? Mhm ... Cała masa różnorakich bigli, zapięć i takie tam. Jednak kupiłam za mało koralików. Miałam nadzieję, że uzupełnię zapasy w Empiku, ale udało mi się zgarnąć tylko kilka pudełeczek z Toho. Reszta to jakaś masakra. Podrożało i opustoszało. To co zostało, niewarte uwagi, a wręcz rozśmiesza. Kto normalny kupi opakowanie zawierające 10 otwartych, metalowych ogniwek 8mm za 4,99, kiedy może w internecie zamówić 100 za złotówkę ? No, nie ja, sorki.

Dzisiaj ruszyła też praca nad indiańcami z drobnicy, choć w zasadzie to one maja w sobie coś bardziej egipskiego.
Z tego co dzisiaj dostałam powstały już  jedne kolczyki. Bardzo mi się podobają, tak fajnie się gibią.
Zrobione z błękitnych łezek, na posrebrzanej bazie, zawieszonej na srebrnych łańcuszkach. Pierwszy raz do kolczyków użyłam zamykanych bigli angielskich.

niedziela, 13 stycznia 2013

Tęsknię już za latem ...

Wczoraj z trwogą zauważyłam ze pokończyły mi się praktycznie wszystkie półfabrykaty  Zakupy zostały już poczynione, ale jeszcze czeka mnie wizyta w Empiku, żeby dokupić kilka rzeczy. Wiem, ze ostatnio się obijam, ale urwało mi się uszko od igły do nawlekania koralików i nie mogę dokończyć żadnego projektu z drobnicy, a jak to zwykle bywa teraz mam najwięcej pomysłów ;) Musiałam się wiec zając czymś innym, no wiec zajrzałam do organizera i natknęłam się na dawno wylicytowane koraliki z żółtego howlitu.
Powstał komplecik. Bransoletka i skromne kolczyki. 

 

"Howlit to kamień dobry dla każdego, kto w swoim życiu wyznaczył sobie jako kierunek rozwój, i nieistotne czy w płaszczyźnie emocjonalnej, duchowej, fizycznej, czy nawet materialnej. Jego energia to połączenie rozumowania ze zdolnością obserwacji i cierpliwości.
Nazywany kamieniem mądrości otwiera nas na nową wiedzę wszystkich wymiarów.
Howlit pomaga w nauce cierpliwości, eliminuje negatywne emocje i wpływa korzystnie na spokojny sen."


Bransoletka składa się z pięciu "warstw". Wszystkie elementy są posrebrzane. Całość sprawia, że tęsknię już za latem.